wtorek, 29 kwietnia 2014

Recenzja filmu "Męska sprawa"

Autorem recenzji jest Damian Szubiński z klasy ID.


       To nie nasza sprawa?
(recenzja filmu „Męska sprawa”)

Film Sławomira Fabickiego pt. „Męska sprawa” został nakręcony w 2001 roku. Jest on krótką, bo niespełna trzydziestominutową opowieścią o dramatycznym losie trzynastoletniego chłopca. To film, który trzeba zobaczyć i nie tylko dlatego, że był nominowany do Oskara w kategorii „Najlepszy krótkometrażowy film fabularny”. Sławomir Fabicki porusza w nim problem dotyczący znęcania się nad dziećmi oraz poczucia wstydu u osób doświadczających przemocy w rodzinie.

Akcja tej etiudy filmowej rozgrywa się w ubogiej łódzkiej rodzinie o modelu 2+2. Ojciec, w którego rolę wcielił się Marek Bielecki, nie daje dobrego przykładu dzieciom. Ten były piłkarz-amator, bezrobotny mężczyzna potrafi jedynie leżeć w łóżku, pić i katować swojego starszego syna, Bartka (Bartosz Idczak). Matka (Katarzyna Bargiełowska) wobec krzywdy dziecka jest bezradna i niezdolna do działania niczym plastikowe lalki, których składaniem zarabia na życie. Zupełnie nie radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Nie tylko nie potrafi uchronić syna przed przemocą, ale nie chce nawet na nią patrzeć - wychodzi do kuchni, nie mogąc znieść krzywdy dziecka.

Główny bohater za wszelką cenę pragnie ukryć prawdę przed światem. Wstydzi się tego, co się dzieje w jego domu. Po męsku znosi wszystkie ciosy zadawane skórzanym pasem, a zarazem jak każde dziecko wierzy, że jego ojciec się zmieni, że któregoś dnia przestanie go bić, że nie będzie już dla niego katem.

Pomimo zła, które spotyka trzynastolatka w domu, a może właśnie na przekór problemom, stara się żyć normalnie. Jego pasją jest piłka nożna. Trenuje w szkolnej drużynie prowadzonej przez chorobliwie ambitnego trenera (Mariusz Jakus).To właśnie on informuje rodziców chłopca o jego umiejętnościach, zainteresowaniach i talencie sportowym. Jest to jedyny moment w całym filmie, kiedy ojciec okazuje odrobinę czułości synowi - poklepując go po ramieniu, mówi: „Moja krew”.

Bartek jest jednak gotów zrezygnować ze swojej sportowej kariery, po to, aby dalej ukrywać dramatyczną prawdę i chronić swojego oprawcę. Nie chce przebrać się w strój piłkarski, by trener nie ujrzał na jego ciele śladów po biciu. Ale skrzętnie skrywana prawda wychodzi na jaw. Nauczyciel wychowania fizycznego siłą zdziera z chłopca dres, a następnie sam wymierza sprawiedliwość ojcu - tyranowi.

Mimo iż film pokazuje jedynie trzy dni z życia Bartka, jest to wystarczający czas, aby bardzo dużo dowiedzieć się o dziecku i jego problemach. Widać jak na dłoni, że nastolatek to dobry i mądry chłopak. Kocha zwierzęta. Codziennie odwiedza w schronisku swojego ulubionego psa - Bukieta. Jest to bardzo stare i chore zwierzę, które wkrótce ma zostać uśpione. Nie ma już nawet siły jeść kanapek, które Bartek wykrada w szatni kolegom i przynosi przyjacielowi. Widać, że pies i chłopiec bardzo potrzebują miłości, uczucia i zrozumienia.  Zbliża ich do siebie nie tylko doznawana przemoc, ale także samotność pośród ludzi. Moją    uwagę w szczególności przykuła scena, kiedy Bartek i Bukiet siedzą za siatką w schronisku i patrzą wielkimi, smutnymi, wilgotnymi oczami w kamerę. Choć są to oczy dziecka i psa - to wyrażają te same emocje.

Istotną według mnie, choć słabo zarysowaną kwestią w filmie, jest religijność i głęboka wiara trzynastolatka. Na początku lekcji religii Bartek zawsze spogląda na obrazek w katechizmie, który przedstawia postać św. Franciszka. Mogłoby się wydawać, że to przypadek, nic nieznaczący szczegół, aczkolwiek patrząc na życie nastolatka z dystansu, można by pokusić się o stwierdzenie, iż chłopak właśnie z życia świętego czerpie siły na każdy dzień. Wiara daje mu odwagę i może być dla niego drogowskazem, którego nie otrzymał od rodziny.

Zapewne wśród widzów znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że z czarno-białego filmu „wieje nudą”, bo nie ma w nim żadnych efektów specjalnych. Jednakże u wrażliwego widza  wyciszony, aluzyjny sposób ukazania cierpienia Bartka, a także bezradności matki wywołują ogromne emocje. Ten krótki film z mistrzowską wręcz prostotą i pokazuje życie katowanego chłopca, który za wszelką cenę próbuje żyć normalnie, ciesząc się ze wspólnej zabawy na boisku, paląc
w szkolnej toalecie zakazanego papierosa czy poświęcając czas i uwagę przyjacielowi.

Etiuda mocno krytykuje świat dorosłych. Pokazuje, że zjawisko przemocy w rodzinie istnieje i nie wolno nam się oszukiwać, że nie ma takiego problemu. Historia Bartka jest pewnego rodzaju protestem przeciwko społecznej znieczulicy. Uświadamia, iż osoba doświadczona przemocą domową czuje się bardzo samotna, zraniona, bezradna, nie skarży się i często właśnie ta cisza jest wołaniem o pomoc. Film stawia trudne pytanie - jak skutecznie pomóc dzieciom doświadczającym każdego dnia przemocy w rodzinie? Co zrobić, żeby takich historii zdarzało się coraz mniej?

 

 

Recenzje filmu "Cześć, Tereska"

Poniżej zamieszczamy recenzje tego samego filmu, które napisali uczniowie naszej szkoły. Autorzy zostaną nagrodzeni podczas prezentacji kończącej nasz projekt.



Autorem recenzji jest Łukasz Gajewski z klasy IF.

                    Recenzja filmu „Cześć, Tereska”

Szare blokowiska, szare życie i szara rzeczywistość…  To właśnie taki obraz przedstawił  w swoim filmie „Cześć, Tereska” Robert Gliński. W tej niskobudżetowej produkcji reżyser zastosował niekonwencjonalną  i pozornie nieciekawą czarnobiałą kolorystykę. Nie zobaczymy tutaj też niezwykłych efektów specjalnych, wspaniałych ujęć, nie ma  bogatej oprawy muzycznej. Ale przecież nie to jest w tym  filmie najważniejsze. Jakie aspekty filmu wzbudziły moje zainteresowanie?
 
             Pierwszym z nich jest sprawa aktorów, osób, które zagrały najważniejsze role w tym filmie. Czy osoba bez doświadczenia aktorskiego (ba, nawet bez ukończonej szkoły) może osiągnąć sukces? Okazuje się, że nic nie stoi temu na przeszkodzie. Filmowa Tereska to Aleksandra Gietner, do tej pory nieznana nikomu dziewczyna, prawdziwy naturszczyk. Odniosłem wrażenie, jakoby odnajdywała siebie w roli którą odgrywała ( co nie dziwi widza, który zna jej biografię). Może reżyser zdecydował się na nierozpoznawalnego aktora też z innych powodów. Wiadomo, że wielcy aktorzy zapamiętywani są ze swoich kinowych ról, a oglądającym ”pozostaje w głowach” ich filmowy wizerunek (np. Clint Eastwood – człowiek z Zachodu), choć też niekiedy staje się on przysłowiową szufladką. Chyba  niewiele debiutujących aktorek byłoby skłonnych do tego, aby ludzie kojarzyli je z obrazami patologii.

Odchudzanie, obcinanie włosów a nawet operacje mające na celu upodobnienie aktora do odgrywanej przez niego roli są w hollywódzkich produkcjach na porządku dziennym. Jednak okazuje się, że najlepszym charakteryzatorem, jak też nauczycielem jest samo życie. Życie Aleksandry było przecież do tej pory podobne do filmowego scenariusza. Narkotyki, alkohol, papierosy, przemoc –  to codzienność zarówno filmowej jak i rzeczywistej Oli, która niedługo przed rozpoczęciem zdjęć wyszła z poprawczaka. W rolę filmowej koleżanki Renaty wcieliła się Karolina Sobczak, również dziewczyna bez aktorskiego doświadczenia, od małego wychowywana w domu dziecka.

Drugą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę  jest historia dziewczyny pełnej marzeń, ale i borykającej się z różnymi problemami w domu i szkole. Kiedy Tereska dostaje się do szkoły krawieckiej i styka  z nowym środowiskiem od razu  wikła się w dziwną przyjaźń z Renatą, przez  którą z grzecznej dziewczynki śpiewającej w kościelnym w chórze przeobraża się w kogoś zupełnie innego. Wpada  w nałogi, zaczyna kraść, po raz pierwszy zakochuje się – i to   w nieszczęśliwy sposób. Film pokazuje, jaki wpływ na młodego człowieka ma otoczenie i jak łatwo, robiąc małą złą rzecz,  pozbyć się zasad moralnych, stać się obojętnym i nieczułym na innych człowiekiem.

            Uważam, że film „Cześć, Tereska” jest trudny w odbiorze. Według mnie nie warto oglądać go w towarzystwie. Jako że skłania do czasem niewesołych refleksji, łatwiej jest wczuć się w rolę głównego bohatera podczas samotnego seansu  i dobrze się stało, że w taki sposób mogłem go pierwszy raz oglądać.




Autorką zamieszczonej poniżej recenzji jest Anna Karczmarczyk z klasy IB.

Recenzja filmu „Cześć Tereska”

Dramat psychologiczny to mój ulubiony gatunek filmowy. Widziałam wiele takich filmów, ale tym, który zapamiętałam szczególnie jest „Cześć Tereska” Roberta Glińskiego.
            Pierwszym zaskoczeniem dla mnie był rok produkcji. Ponieważ film został nagrany na kliszy czarno – białej, a nie kolorowej, początkowo myślałam, że nakręcono go dawno temu. Okazało się, że zastosowanie takiej  kliszy to celowy zabieg artystyczny - zresztą bardzo udany.
            Druga niespodzianka : to niezwykłe dzieło ukazuje na pozór zwykłą historię młodej dziewczyny – tytułowej Tereski i jej problemy życiowe, ale moim zdaniem jest to film wielowątkowy. Opowiada on także o przemocy w domu, o problemie alkoholizmu, o rywalizacji młodzieży w szkole, na podwórku i w domu, o moralności - nie tylko  dzieciaków. Bardzo ważnym wątkiem dzieła  jest też samotność, która dotknęła Edzia, jeżdżącego na wózku pracownika zakładu, gdzie pracowała także matka Tereski.
            Dla mnie najważniejszy w filmie jest problem zagubienia swojej tożsamości i odnajdywania się w nowych rolach. Tereska była cichą, ale bardzo uzdolnioną plastycznie dziewczyną i według dyrektorki szkoły mogła osiągnąć bardzo wiele w świecie mody jako projektantka. Dlaczego więc zaprzepaściła swoją zawodową szansę? Gdy młody człowiek wchodzi w nowe środowisko, może się zdarzyć, że nie jest w nim akceptowany – tak było z Tereską. Chciała się przypodobać  dziewczynom, którym obca była empatia i które miały problem, z tzw. przyzwoitym zachowaniem. Zapewne były to dziewczęta wywodzące się tak, jak Tereska z domów, w których jest stosowana przemoc lub gdzie pojawia się alkoholizm. Dlatego główna bohaterka zaczęła się zmieniać i pod wpływem otoczenia stała się  bezczelna i agresywna. Dokuczyła nauczycielce i wtedy  „urosła” w oczach dziewczyn.  Zaprzyjaźniła się z Renatą i w imię tej przyjaźni spróbowała pierwszego papierosa, pierwszy raz się upiła i pierwszy raz była z chłopakiem.

            „Milczenie jest krzykiem” – taki tytuł nadałabym temu filmowi, ponieważ w momentach, gdy Tereska miała najwięcej do powiedzenia – milczała. Jej rodzice zamiast wesprzeć córkę i wysłuchać jej - mam wrażenie- tylko nią gardzili.Gdyby Tereska wywodziła się z innego domu, mogłaby osiągnąć wiele, ale jej marzenia przestały się liczyć, kiedy ona sama przestała się liczyć dla swoich domowników. Zamiast być w domu wolała iść do ludzi, przez których była akceptowana. Ale ta akceptacja okazała się złudna. Chłopak, z którym Renata poznała Tereskę, zgwałcił ją w domu, a ona mimo to opisywała ten swój pierwszy raz swojej przyjaciółce, jak najpiękniejsze przeżycie. Tragedią Tereski jest nie tylko finalne pobicie pezez nią Edzia, ale także to, że ona sama już nie wiedziała kim jest i kim chce być. Udawała kogoś, kim nie jest, by tylko być lubianą. Można ją zrozumieć – ona nie zapomniała o sobie, tylko chciała poczuć się ważna.
            Moim zdaniem „Cześć Tereska!” jest jednym z najlepszych filmów polskich. Najbardziej zadziwiające jest w nim to, że młodzi aktorzy, którzy występowali pierwszy raz przed kamerą zagrali bardzo naturalnie swoje role. Główna bohaterka, jak się okazało sama była trudną dziewczyną i żyła w domu, gdzie się jej po prostu nie kochało.

Film był dla mnie niezapomnianą lekcją. Dobrze, że moje życie nie przypomina życia Tereski. Przeraża mnie, że w dzisiejszych czasach, tak często przygląda się krzywdzie, a tak rzadko jej zapobiega. Nie zapominajmy, że przecież każdy z nas może być tytułową Tereską…
 
Autorem następnej recenzji jest ... z klasy I

Recenzja filmu  "Cześć, Tereska"

W ostatnim czasie obejrzałam film Cześć, Tereska, którego reżyserem i scenarzystą jest Robert Gliński.  Zdjęcia powstały w 2000 roku na warszawskiej Pradze. Polska produkcja była wielokrotnie doceniana na krajowych i zagranicznych festiwalach filmowych. Zdobyła m. in.  Orła i Złotą Kaczkę w kategorii Najlepszy film (rok 2002).

Cześć, Tereska to historia skromnej, grzecznej, uczęszczającej na lekcje szkolnego chóru dziewczyny, która marzy o karierze projektantki mody. Matka chcąc zapewnić córce dobrą przyszłość, możliwość oderwania się od środowiska, w którym przyszło im żyć, wysyła ją do szkoły krawieckiej. Teresa poznaje tam Renatę. Koleżanka wdraża uporządkowaną dziewczynę w świat nałogów, drobnych przestępstw, seksu. Do czego doprowadziło to tytułowa bohaterkę?

Niewątpliwą zaletą filmu są kreacje aktorskie. Zagrało w nim wielu doświadczonych, potwierdzających swój talent artystów m. in. Zbigniew Zamachowski (nagrodzony za rolę Edzia Złotą Kaczką), Krzysztof Kiersznowski, Małgorzata Rożniatowska, Elżbieta Kijowska. Na uwagę zasługują również młodzi amatorzy. Aleksandra Geitner i Karolina Sobczak to dziewczyny wywodzące się z takiego środowiska, jakie przedstawiły w filmie. Odtwórczyni tytułowej Tereski została odkryta przez reżysera w placówce resocjalizacyjnej. Sam Robert Gliński twierdzi, że debiutantki nie odgrywają swoich bohaterek, one nimi są. „Są prawdziwe, nic nie oszukują. Możecie wierzyć, albo nie, ale one są takie naprawdę.” - mówił reżyser podczas spotkania z dziennikarzami w Gdyni. Film wyróżnia się autentycznością dzięki współpracy bohaterek w tworzeniu  swoich dialogów.

Muzyka w filmie jest ograniczona do naturalnych dźwięków z otoczenia postaci. Sądzę, że to trafiony zabieg. Oglądając, przeżywając los Tereski nie potrzeba dodatkowych podkładów i efektów dźwiękowych. Ułatwia to skupienie się na głównej problematyce filmu, wyłuskanie istotnych szczegółów.

Warto zauważyć, że film, chociaż powstał w czasach kina kolorowego, jest czarno-biały. Pozwala to wczuć się w smuty charakter produkcji. Szarość idealnie komponuje się z biedą i brakiem perspektyw na przyszłość. Obraz jest przez to rzeczywisty, ukazuje przeciętne polskie rodziny z lat 90. mieszkające w  blokowiskach takimi, jakimi były naprawdę.

Film porusza również problemy społeczne w Polsce. Ojciec - zaglądający do kieliszka, awanturujący się; matka – biegająca do kościoła, sama dbająca o dom, a w tle ciągle włączony telewizor, będący jedyną rozrywką. Poza tym młodzież pijąca alkohol, paląca papierosy, wulgarna, bez planów na przyszłość.

Cześć, Tereska oglądałam z zapartym tchem. Produkcja uzupełniła moją wizję lat 90. i ówczesnego społeczeństwa. Zdecydowanie zachęcam do obejrzenia tego filmu. Paradokumentalny charakter dramatu psychologicznego połączony z wstrząsającą historią Tereski wywołał we mnie katharsis. Seans skłania do głębokich refleksji. Kiedy film się skończył, ja dalej siedziałam i nie czułam potrzeby komentowania go, wszystko rozgrywało się w mojej głowie, w myślach.  Polskie kino, szczególnie w ciągu ostatnich piętnastu lat nie jest obfite w filmy o podobnej tematyce. Jeśli już takowe powstają, nie zdobywają takiej popularności jak Cześć, Tereska. Jednak ta produkcja została zauważona i doceniona przez widzów. Twierdzę, że ten film każdy dorosły, świadomy człowiek powinien obejrzeć.
 
 
 
 
 

 

Recenzja filmu "Abel twój brat"

Autorką recenzji jest Barbara Frącz z klasy IF.

Recenzja filmu "Abel twój brat"

Dramat psychologiczny w reżyserii Janusza Nesfetera rozpoczyna się sceną, w której zachrypnięty głos z offu przedstawia klasę VB z wychowawcą zebraną w ciemnym pomieszczeniu. Narrator poświęca chwilę każdemu; kamera pokazuje zbliżenie twarzy osoby omawianej w danej chwili i po kilku sekundach przechodzi do następnej. Na koniec ukazuje całą klasę w planie pełnym, a chrypiący komentator zadaje pytanie: „Jak to się stało, że musieli tu przyjść w powszedni dzień?”. Naprawdę bardzo trudno się domyślić, że przyszli na pogrzeb. Wcale nie widać przecież powagi na ich twarzach i w ogóle nie da się zauważyć, że zebrali się w kościele.

            W dalszej części filmu poznajemy Karola Matulaka, wrażliwego chłopca wychowanego tylko przez matkę, który dobrze się uczy, umie śpiewać i recytować wiersze, a przy tym jest kompletnie nijaki. Nowy uczeń klasy VB od momentu, kiedy się pojawia, prezentuje postawę, którą można streścić w słowach: „Przepraszam, że żyję”. To nie jego wina. Matka nauczyła go, że w życiu trzeba być grzecznym, uprzejmym i pokornym. Zapomniała dodać, że aby przetrwać, trzeba również być pewnym siebie, asertywnym, zdecydowanym i nie dać sobie dmuchać w kaszę. Zabrakło twardej ręki ojca, który nie pokazał mu jak bronić swoich racji. W rezultacie Karolek, jak sam siebie tytułował, wyrósł na irytującą ofiarę losu, która od samego początku nie przypadła do gustu nowym kolegom (i mnie również). Inni uczniowie zazdroszczą mu zdolności, którymi się popisuje, zazdroszczą mu życia w szczęśliwej, choć niepełnej rodzinie oraz troskliwej mamy, która przynosi synkowi kanapki z kiełbasą, podczas gdy oni muszą się zadowolić smalcem. Mogą na nim bez przeszkód wyładować swoją frustrację, bo nie dość, że Karolek jest od nich słabszy fizycznie, to jeszcze nie ma w nim woli walki. Ta dopiero się w nim obudzi.

            Żeby nie było zbyt nudno, mniej więcej w środku filmu scenarzysta zdecydował się na wprowadzenie niespodziewanego zwrotu akcji - dręczyciele postanawiają dać szansę Matulakowi i zakolegować się z nim. Mają z tego konkretne profity - nieasertywny Karol oddaje im swoje kanapki, zachęcany popełnia drobne kradzieże czy bije mniejsze dzieci. W okresie „przyjaźni” z łobuzami wychodzi na światło dzienne jedyna godna uwagi czy nawet podziwu cecha głównego bohatera - niezwykły upór w dążeniu do celu. Balon, można by rzec szef grupy, sugeruje mu, żeby zaczął uprawiać gimnastykę - wtedy będzie silniejszy. Karola kusi taka perspektywa - gdyby był silny i umiał się bronić, nikt by już go nie mógł pobić, zastraszyć, czy rozebrać do naga i tak kazać wracać do domu. Podjął więc najtrudniejszą życiową walkę - walkę z samym sobą. Ile razy my postanawiamy sobie, że od jutra zaczynamy biegać, ćwiczyć, odchudzać się itd.? A ilu z nas wytrwało w postanowieniu i osiągnęło zamierzony cel? Zdeterminowany Matulak uparcie realizował plan i wytrwale ćwiczył. I to mu się faktycznie chwali. Niestety, wzrost siły fizycznej nie szedł w parze ze wzrostem asertywności czy pewności siebie i bohater pozostał życiową ofermą. Mimo, że w pewnym momencie Matulak miał możliwość, żeby wlać Balonowi, zabrakło mu odwagi, by to zrobić.

            W ostatniej sekwencji filmu koledzy odwracają się od Karola, bo matka chłopca w końcu zmusza go, by wydał swoich towarzyszy zabaw (przyjaciółmi ich przecież nie nazwę) i nie brał całej winy za pewien występek na siebie. W efekcie Matulak traci pseudokolegów, którzy od nowa zaczynają go dręczyć. Bohater traci chęć do życia. Choruje na zapalenie opon mózgowych i umiera. Och, jakie to dramatyczne...

            Reasumując - film miał przesłanie, a nawet kilka, np.: „Nie można  nienawidzić i dręczyć kogokolwiek, bo nie wiadomo, czy będzie nam dany czas na pojednanie”, ale też ostrzeżenie dla matek: „Nie chrońcie swojego dziecka przed całym złem tego świata, bo i tak będzie musiało stawić mu czoło”. Tylko co z tego, skoro przesłanie nie miało jak trafić do widza? Historia Karola była rozwleczona i przez to nużąca - jedna trzecia scen nie wnosiła absolutnie niczego do fabuły i można by było je w ogóle pominąć. Główny bohater był nudny, szary, nijaki, nie budził we mnie żadnych uczuć poza litością. Szanuję go za jedno - za wytrwałość. Ale to wszystko. Inne postacie też nie prezentowały sobą nic ciekawego, może jedynie pan Jonasz, pomylony biedak z ulicy, który czasami rozmawiał z chłopcami, intrygował i niepokoił widza na swój sposób. Dialogi były jałowe, ścieżka dźwiękowa nawet nie została mi w pamięci. Wreszcie ”gwóźdź do trumny” tego filmu - śmierć głównego bohatera. Taka bezsensowna śmierć, która nie wiadomo czemu służyła. Miała wzbudzić we mnie ciepłe uczucia do bohatera? Nie udało się, bo ta śmierć była przewidywalna, spodziewałam się jej od początku.

            Jeżeli scenarzysta chce, żeby jego historia niosła przesłanie, które trafi do widza, musi zadbać o ciekawe postaci, dialogi, fabułę. Żadnego z tych elementów nie zaobserwowałam. Przykro mi to pisać, bo przemoc psychiczna w szkole to nadal aktualny problem i dobrze by było obejrzeć porządny film na ten temat. Jednak muszę być sprawiedliwa, zawsze mówię to co myślę i tym razem nie będzie inaczej. „Abel, twój brat” to wg mnie małowartościowy film i nie warto go oglądać.

Podsumowanie ankiety przeprowadzonej w ramach szkolnego projektu "Młodzi w obiektywie"


  Ankieta składa się z czterech pytań, które miały na celu stworzenie portretu młodych ludzi na przykładnie uczniów ZSE. W badaniu wzięło udział 35 osób.

            Ponad 88% ankietowanych odpowiadało, że głównym problemem młodzieży w przedziale wiekowym 16-20 lat są uzależnienia. Prawie połowa uczestników ankiety uważa, że problemem młodych ludzi jest również brak czasu dla siebie i stres związany z nauką. Na pytanie, jakie ją według nich najważniejsze wartości w życiu młodzież odpowiadała, że zdrowie, rodzina i miłości. Pierwszoklasiści i drugoklasiści marzą o byciu szczęśliwym spełnionym człowiekiem, o znalezieniu dobrej pracy. Większość trzecioklasistów i czwartoklasistów marzy o pozytywnym zdaniu matury o dostaniu się n dobre uczelnie i o podróżowaniu. Według uczniów ZSE filmem o problemach młodzieży cieszącym się największą oglądalnością jest „Sala samobójców”.

           
Problemy młodych ludzi  :
  1. Uzależnienia – 31 osób
  2. brak akceptacji – 12 osób
  3. Mało czasu dla siebie – 11  osób
  4. konflikty w rodzinie – 8  osób
  5. zbyt dużo nauki – 8  osób
  6. przemoc i prześladowanie – 7  osób
  7. Obawa o przyszłość -5  osób
  8. Duży stres – 4  osób
Wartości młodych ludzi :
  1. rodzina -20 osób
  2. miłość- 18 osób
  3. przyjaźń -15 osób
  4. uczciwość -9 osób
  5. zdrowie- 7 osób
  6. wykształcenie -6 osób
  7. honor- 4 osoby
  8. szacunek -3 osoby
  9. nauka – 3 osoby
  10. szczęście- 3 osoby
  11. sprawiedliwość -2 osoby
  12. wiara-2 osoby
  13. lojalność -2 osoba
  14. szczerość -2 osoby
  15. bezpieczeństwo -2 osoby
  16. zaufanie -2 osoby
  17. wsparcie -2 osoby
  18. inteligencja -1 osoba
  19. pieniądze -1 osoba
  20. bycie sobą -1 osoba
  21. dobroc-1 osoba
  22. wierność- 1 osoba
  23. wolność -1 osoba
Marzenia młodych ludzi :
  1. bycie szczęśliwym – 15 osób
  2. dobra praca – 9 osób
  3. podróżowanie – 7 osób
  4. mieć wykształcenie – 5 osób
  5. o założeniu szczęśliwej rodziny – 4 osoby
  6. być sławnym człowiekiem- 3 osoby
  7. pokój na świecie – 2 osoby
  8. zdanie matury – 2 osoby
  9. nie martwic się co będzie dalej- 2 osoby
  10. prawdziwa przyjaźń- 1 osoba
  11. osiągnąć coś w życiu-1 osoba
  12. o miłości -1 osoba
Filmy, które opisują współczesną młodzież według ankietowanych:
  1. „Sala samobójców” – 18 osób
  2. „Galerianki” – 9 osób
  3. „Bejbi Blues” – 7 osób
  4. Nie wiem, jakie filmy mogły by opisac współczesną młodzież – 4 osoby
  5.   „American pie” – 4 osoby
  6.   „Harry Potter”- 3 osoby
  7. „Lol”- 3 osoby
  8.  „Przerwana lekcja muzyki” – 3 osoby
  9.  „Młodzi gniewni” – 3 osoby
  10. „Dlaczego ja?”- 1 osoba
  11. „Trudne sprawy” - 2 osoby
  12.  „Hannah Montana”- 2 osoby
  13. „Sprawa zamknieta” -  2 osoby
  14. „Szkoła uczuc”- 2 osoby
  15. „Angus, stringi i przytulanki”- 2 osoby
  16. „Juno” – 2 osoby
  17.  „Mój biegun” – 2 osoby
  18. „Chce się życ” – 2 osoby
  19.  „Jestem zły” – 2 osoby
  20. „Projekt X”– 2 osoby
  21.  „Camp rock” – 1 osoba
  22. „Szkoła życia” – 1 osoba
  23.  „Girl In Progress” – 1 osoba
  24.  „Świnie” – 1 osoba
  25.  „Biały oleander” – 1 osoba
  26.  „Najgorsze/najlepsze wakacje” – 1 osoba
  27.  „Ósmoklasiści nie płaczą- 1 osoba
  28.  „Abel twój brat” – 1 osoba
  29. „Cześc Tereska” – 1 osoba
  30.  „Władca pierścieni” – 1 osoba
  31. „Opowieści z Narni” – 1 osoba
  32. „Stowarzyszenie wędrujących jeansów”- 1 osoba

Podsumowując, przeprowadzona ankieta pokazała nam, o czym marzą uczniowie naszej szkoły. Okazało się, że w tym przedziale wiekowym największym problemem są niestety używki. Największa ilość osób ankietowanych uważa że marzeniem każdego młodego człowieka jest być szczęśliwym, a za film  najlepiej opisujący współczesną młodzież uznano  „Salę samobójców”. Sądzimy, że odpowiedzi na ten kwestionariusz były dość szczere, ponieważ młodzież miała okazję wyrazić własne zdanie anonimowo, nie bojąc się krytyki ze strony innych rówieśników.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Film K.Karabasza - "Na progu"

25 kwietnia po raz ostatni wzięliśmy udział w lekcji filmowej. Omówilismy kolejny film Kazimierza Karabasza pt. ''Na progu''. Oto dokumentalny portret maturzystek z 1965 r. Rok dziewcząt na progu dorosłego życia, a zarazem oryginalny film autotematyczny, odkrywający tajniki pracy dokumentalisty i stawiający pytanie, na ile udaje się filmowcowi dotrzeć do prawdy o rzeczywistości i w jakim stopniu umożliwiają mu to dostępne narzędzia i sprawdzone metody. Reżyser pokazuje bohaterki zbierając materiał w różnych miejscach, starając się im przyjrzeć na wiele sposobów. Następują wywiady z dziewczętami, które przyszły do wytwórni filmów dokumentalnych zachęcone prasowym ogłoszeniem. Dziewczyny marzą o studiach. Następnie oglądamy sekwencję fotografii zestawionych z fragmentami listów, które nastolatki nadesłały do dwutygodnika ''Filipinka''. Autor dał nam jedynie pole do refleksji. Prowadziliśmy dyskusję i doszliśmy do wniosku, iż mamy przed sobą wiele wyborów. Mimo wielu różnic między dawniejszymi a współczesnymi nastolatkami, zobaczyliśmy, że mamy podobne zmartwienia i powody do radości.

Film w reżyserii Kazimierza Karabasza - "Rok Franka W."

7 kwietnia braliśmy udział w kolejnej lekcji filmowej. Omówilismy  film Kazimierza Karabasza pt.''Rok Franka W.''. Przełomowy film w historii polskiego kina, którym Karabasz udowodnił, wbrew panującym wówczas opiniom, że możliwe jest zrealizowanie nieinscenizowanego filmu dokumentalnego o pojedynczym bohaterze, pokazującego jego działanie, emocje, intelekt. Główny bohater został wybrany spośród innych kandydatów właśnie ze względu ma charakteryzującą go ''suwerenność", czyli naturalną zdolność bycia sobą w każdej sytuacji, bez względu na to, czy obok stoi kamera, świeci reflektor. Filmowcy przez rok jeździli na Śląsk, aby cierpliwie obserwować i zapisywać życie Franka Wróbla w różnych sytuacjach: w pracy, wieczorem w hotelu robotniczym, w czasie wypraw do centrum miasta, podczas zabawy tanecznej, spotkania z dziewczyną w wesołym miasteczku, Wieczerzy wigilijnej w rodzinnym domu i przysięgi wojskowej. Powstał wielobarwny, pulsujący życiem obraz życia dwudziestolatka wkraczającego w dorosłość pod koniec dekady lat 60.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Ankieta dotycząca filmów

W ramach naszego projektu przeprowadziliśmy ankietę, dotyczącą filmów. Oto pytania, na które ankietowani udzielali odpowiedzi:

1.Czy oglądasz dużo filmów z młodzieżową obsadą?
·         TAK
·         NIE
2.Czy uważasz , że młodzi aktorzy wprowadzają energię do filmów ?
·         TAK
·         NIE
3.Czy lubisz filmy dla młodzieży ?
·         TAK
          ·         NIE

4.Jakie filmy najbardziej Cię interesują ?
·         KOMEDIE
·         ROMANSE
·         HORRORY
·         PRZYGODOWE
·         HISTORYCZNE
5.Jakie  wolisz filmy :
·         POLSKIE
·         ZAGRANICZNE
 
6.Jak często oglądasz filmy młodzieżowe?
·         NIE OGLĄDAM
·         CZASEM
·         CZĘSTO
 
Niedługo poinformujemy o wynikach ankiety
 :)
/J.

niedziela, 13 kwietnia 2014

"Egzamin dojrzałości" w reżyserii Marcela Łozińskiego

11 kwietnia omówilismy film "Egzamin dojrzałości", który powstał w 1979 roku. Bohaterami filmu są maturzyści, którzy zdają swój ustny egzamin z wiedzy społeczno-politycznej. Obserwujemy ich zachowania zarówno przed, w trakcie, jak i po wyjściu z sali egzaminacyjnej. Egzamin polega na recytowaniu wyuczonych na pamięć formuł ideologicznych. Była to propaganda, charakterystyczna dla PRL-u. Film ukazuje postawy konformizmu młodych ludzi. Mają własne poglądy, które muszą ukryć, gdyż jako obywatele nie mogą krytykować i sprzeciwiać się systemowi politycznemu. Zupełnie inaczej zachowują się na korytarzu, po wyjściu z sali. Nie są już spięci, zestresowani, a barwnie i z uśmiechem na twarzy opowiadają i wyśmiewają się z tego, co mówili podczas rozmowy z egzaminującymi. Nie wszystkim udaje się zamaskować rozbieżność pomiędzy propagandą a własnymi poglądami. Jeden z bohaterów nie ukrywa ironicznych uśmiechów podczas odpowiedzi na pytanie: "Jakie cechy powinien mieć członek partii?". Z kolei pewna dziewczyna jest szczera i z zaangażowaniem opowiada o radości taty, kiedy przystąpiła do partii. Nie wiemy czy faktycznie wierzy i popiera poglądy partii, czy po prostu jest naiwna i podporządkowuje się.

Choć film ten jest "bez komentarza" ze strony reżysera, to możemy się domyślić jakie jest jego zdanie na dany temat i zrozumieć, co chciał przekazać. Polecamy ten film wszystkim młodym osobom, którym żyjąc w obecnych czasach, ciężko jest wyobrazić sobie czasy PRL-u. 
/J.

piątek, 4 kwietnia 2014

Konkurs na recenzję filmową w ramach projektu "Filmoteka Szkolna. Młodzi w obiektywie"



W ramach naszego projektu zorganizowaliśmy konkurs na najlepszą recenzję filmową. Tematem pracy miał być jeden z filmów z pakietu  Filmoteki Szkolnej. W jury zasiadali nauczyciele oraz uczniowie z klas drugich i trzecich o profilu humanistycznym.
Nauczyciele:
·         p. Bożena Stępniewska
·         p. Agnieszka Śledziewska
·         p. Ewa Łodyga
·         p. Anna Zabrodzka-Skrzycka
·         s. Natanaela
Uczniowie:
1.      Dominika Kur, Mateusz Proczek, Krzysztof Zajma z  klasy  II  d
2.      Aleksandra Mashaley, Aleksandra Graboroska, Olga Sobiepanek z klasy III D
 
W konkursie wzięło udział wielu uczniów. A oto najlepiej ocenieni:
I miejsce - Barbara Frącz, klasa I F  -   12 pkt.
II miejsce- Łukasz Gajewski , klasa I F  -  6 pkt.
III miejsce -  Damian Szubiński, klasa I D  -   5 pkt.
       -Weronika Wójtowicz, Klasa I  -  5 pkt.
       - A. Karczmarczyk , klasa I B  -  5 pkt.
Pozostali uczestnicy to:
Ewelina Bartnik,  Adam Zadrożny i   Milena Stelmaszczyk z kl. I D
Agnieszka Abramowska  z klasy I F
Anna Tkaczyk   z klasy I B

Serdecznie gratulujemy laureatom konkursu oraz dziękujemy wszystkim uczestnikom za nadesłanie swoich prac :)
/ J.