sobota, 11 czerwca 2016

Prywatna historia kina - nasi bliscy i znajomi (część 1)

A jakie wspomnienia z kinem w rodzinnej miejscowości mają członkowie naszych rodzin i znajomi, jakie filmy ważne dla nich pamiętają? Przeczytajcie!


Wywiad 


Czy istnieje film, który szczególnie zapadł Ci w pamięć?
Są dwa takie filmy. Oba obejrzałem za czasów liceum, a więc ponad 30 lat temu. Są to "Wejście smoka" i "Omen".

Dlaczego tak bardzo zapadły Ci w pamięć?
Pierwszy z nich jest o sztukach walki, co w tamtych czasach było niespotykane. Nigdy wcześniej nie widziałem filmu o takiej tematyce. Poza tym gra w nich mój ulubiony aktor, Bruce Lee. Z kolei drugi film jest pierwszym horrorem, jaki kiedykolwiek obejrzałem. Oba filmy łączy także miejsce, w którym je obejrzałem, czyli kino "Bałtyk" w Mińsku Mazowieckim.

W jaki sposób dowiedziałeś się o tych filmach? 
Często przechodziłem obok kina i spoglądałem na tablicę ogłoszeń, która tam wisiała. Na niej były umieszczane plakaty zapowiadające, jakie filmy będą grane i plakaty tych filmów też tam zobaczyłem.

Czy widziałeś te filmy ponownie?
"Omen" oglądałem dwa razy, a "Wejście smoka" widziałem tak wiele razy, że niektóre kwestie znam już na pamięć.

Czy chciałbyś kiedyś komuś pokazać te filmy?
Oczywiście, że tak. Oba filmy obejrzałem już z moją żoną, ale chciałbym je jeszcze komuś pokazać, bo są godne uwagi. A przy okazji sam jeszcze raz bym je obejrzał.
Wywiad przeprowadziła Karolina 


Wywiad 

Każdy z nas w wolnych chwilach robi to co lubi, czytamy gazety, ucinamy sobie krótką drzemkę czy nawet oglądamy programy telewizyjne lub filmy. Czy może Pani ma jakieś filmy, które szczególnie zapadły Pani w pamięci?
Ależ oczywiście. Żyję na tym świecie już parędziesiąt lat i swoje widziałam, także jeśli chodzi o filmy. Ówczesne filmy różnią się od filmów, które współcześnie możemy oglądać w kinach czy naszych telewizorach, ale to nie znaczy, że są gorsze.

Czym różnią się według Pani filmy z pani młodości od tych współczesnych?
Różnicę widać już w sposobie wykonania, kiedyś nagrywano filmy innym sprzętem niż dziś, aktualnie ekranizacje wykonywane są wysokiej jakości sprzętem, czego kiedyś, niestety, nie było. Może się mylę, ale mam wrażenie, że kiedyś filmy w swoim przesłaniu poruszały poważne tematy, Nie mówię, że teraz wszystkie filmy są o tematyce rozrywkowej, ale częściej spotykam wraz z mężem filmy, podczas którym mogę się pośmiać niż skłonić się do refleksji.

Mam rozumieć, że osobiście preferuje Pani filmy, które maja jakieś przesłanie?
Jak dla mnie takie filmy są najbardziej wartościowe. Nie jest sztuką obejrzeć film tylko po to, by umilić sobie parę chwil. Gdy ekranizacja ma na tyle silne przesłanie, że samoistnie człowiek zaczyna rozmyślać, jestem pewna, że nie tylko mi zapada w pamięć ma długi czas. 

Może chciałby opowiedzieć Pani o jakimś filmie który jest filmem wartościowym i wywarł na Pani piorunujące wręcz wrażenie? 
Całkiem niedawno mój młody sąsiad, który chodzi do liceum musiał obejrzeć film „Więzień nienawiści” , a ponieważ z zawodu jestem polonistką,  poprosił mnie o to, żebym pomogła mu w zrozumieniu tego filmu. Ekranizacja pokazuje fragment z życia Dereka, młodego neonazisty, który po wyjściu z więzienia zmienia się nie do poznania i próbuje zmienić także swojego brata. Oczywiście do więzienia nie trafił bez przyczyny - w sposób bym powiedziała ”nieludzki”, z zimną krwią zamordował czarnoskórego mężczyznę, nie wahając się ani chwili. Bardzo mną poruszyło, że całą tę sytuacje widział brat Dereka, nastolatek. Pomyślałam wtedy, że tak do końca naprawdę nie znamy swoich bliskich, chociaż wydaje nam się ze wiemy o nich praktycznie wszystko. W dalszej części filmu Derek wspomnieniami wracał do tego czasu gdy przebywał w więzieniu, także do tych bolesnych wspomnień. Jest pokazana scena podczas której w czasie kąpieli więźniowie rzucają się na Dereka, biją go i kopią… gwałcą tego chłopaka mając przy tym „niezły ubaw”. 

Ten gwałt wzbudził w Pani tak silne emocje?
Także, jednak byłam bardziej zdruzgotana nie postawą tych więźniów tylko strażnika, który w momencie gdy zobaczył „co się kroi” po prostu wyszedł! Nie zareagował w jakikolwiek sposób! To było dla mnie tak przerażające, ewidentnie człowiek potrzebował pomocy, a ten strażnik po prostu wyszedł, jakby to co się tam działo było czymś naturalnym. Nie pomóc potrzebującemu? Ja nie potrafiłabym tak. Wiem, że w więzieniu są jakby inne prawa, są tam ludzie, z którymi tak zwyczajnie się nie porozmawiasz, tam górą jest silniejszy. Jednak dla mnie zachowanie mężczyzny który będąc świadomy, że komuś dzieje się krzywda po prostu wychodzi jest nie do przyjęcia.

Czy oglądanie tego filmu było dla Pani trudne?
Powiedziałabym raczej, że uświadomiło mi pewne rzeczy. Wciąż mamy problemy z agresją, przemocą, brakiem wrażliwości, nienawiścią, rasizmem. Nienawiść ludzi czarnoskórych do ludzi białych i vice versa oddziałuje także na innych ludzi. Brat Dereka pod jego wpływem także stał się neonazistą. 
Jedna z końcowych scen filmu przedstawia właśnie śmierć brata Dereka, który został zastrzelony przez czarnoskórego ucznia swojej szkoły w męskiej toalecie. Dlaczego? Bo dzień wcześniej stanął w obronie chłopaka. Szkoda mi było bardzo Danny'ego, bo gdy brat opowiedział mu jak było w więzieniu, ten zrozumiał, że to co robił do tej pory nie jest dobre. Obaj bracia wyrzucili ze swoich pokoi nazistowskie symbole, ale było za późno, spirala nienawiści została już nakręcona. Widok zrozpaczonego Dereka trzymającego zwłoki brata… to była chwila w której zrozumiałam, że on naprawdę się zmienił, z zimnego faceta stał się czułym, wrażliwych człowiekiem. To co uczynił kiedyś w przeszłości, teraz wróciło do niego z podwójną siłą, zabierając mu jego brata. 
Ten film budzi niesamowite emocje, zmusza nas do refleksji. Myślę, że gdyby nie te drastyczne sceny i moja wrażliwa natura z chęcią obejrzałabym go o raz drugi, trzeci i kolejny bo przesłanie tego filmu jest bardzo uniwersalne.

Dziękuje Pani bardzo ze poświęcony mi czas i udzielenie wywiadu.
Również dziękuje.
Wywiad przeprowadziła Aleksandra

Wywiad 

Ja: Tato, masz jakieś wspomnienie z kina, które jest dla Ciebie jednym z bardziej pamiętnych?
Tata: Oj, zdecydowanie „Seksmisja”, zdecydowanie…

Ja: Dlaczego? Czy ten film zmienił jakoś Twoje dotychczasowe życie?
Tata: Zmienić moje życie to raczej nie, ale to były takie czasy, w których nie było ani Internetu ani tak rozpowszechnionej telewizji. Młody człowiek był po prostu bardzo ciekawy, co kryje się a tytułem „Seksmisja”, zwłaszcza, że wszyscy wokół ciągle o tym gadali, zwłaszcza chłopcy.

Ja: To ile wtedy miałeś lat?
Tata: Ja miałem 14, a Jacek, kolega z którym się wtedy wybrałem na ten film 15.

Ja: (śmiech) Czyli co, ciekawe chłopaczki, które wybrały się na film, by sprawdzić o co chodzi w tej „Seksmisji”? 
Tata: (śmiech) Dokładnie. Wybraliśmy się z Jackiem do „Światowidu”, wtedy to było najlepsze kino w Mińsku, premiery filmów zawsze były tam najszybciej, ale kurczę, nie chcieli nas wpuścić na tę „Seksmisję”. 

Ja: Był to film od 18 lat, tak?
Tata: 18 albo 16, nie pamiętam już. W każdym bądź razie wyprosili nas z kina, powiedzieli nam, że to film dla „dużych chłopców” a nie takich szczawików jak my (śmiech).

Ja: No i wróciliście do domu z niczym?
Tata: Coś Ty! Poszliśmy do „Bałtyku”, kino trochę gorsze od „Światowidu”, siedzenia niewygodne, później to nawet szczura tam można było spotkać, ale tam nas wpuścili.

Ja: Ja tam bym Was nie wpuściła (śmiech). I co, kupiliście popcorn i w spokoju mogliście obejrzeć w końcu ten film?
Tata: Popcornu to wtedy się w kinach nie sprzedawało, nic się nie sprzedawało oprócz biletów. Przekąski weszły jakoś później, nie pamiętam dokładnie kiedy. Ale „Seksmisję” obejrzeliśmy w końcu.
Ja: Ehh, ta ciekawska młodzież. Dobra, to dziękuję za wywiad!
Wywiad przeprowadziła Karina 


Wywiad 


Na początku zacznę od prostego pytania. Czy w Twojej rodzinnej miejscowości jest obecnie jakieś kino?
W Mińsku Mazowieckim, czyli tam, gdzie mieszkałam od dziecka, na ten moment nie ma żadnego kina. Mam jednak nadzieję, że niedługo nie będziemy musieli jeździć do Warszawy, aby obejrzeć jakikolwiek nowy film.

Trzymam za to kciuki. Dziwi mnie to, że miejscowość licząca około 40 tysięcy mieszkańców nie ma na razie swojej filmowej szopki. No właśnie. Z tego, co mi wiadomo, kiedyś w Mińsku Mazowieckim było kilka kin. Które z nich utkwiły Tobie w pamięci?
Były to dwa miejsca. Światowid i kino w Pałacu Dernałowiczów. A poza tym chyba nic…

Czy masz jakieś szczególne wspomnienia związane z tymi placówkami? Czy teraz, po tylu latach, utożsamiasz je wyłącznie z seansami filmowymi, czy może w jakiś sposób czujesz się z nimi głębiej powiązana?
Ze Światowidem owszem. Pamiętam, że kiedy byłam w podstawówce, zostałam tam zaproszona na pierwszą randkę (śmiech).

(śmiech) Na pewno jest to świetne rozwiązanie dla dwojga kinomanów. No właśnie, z tego co mi wiadomo, wielu Mińszczan odwiedzało Światowid, zanim został usunięty. Nie było to miejsce wyłącznie dla miłośników kina, ale również centrum spotkań towarzyskich. Miało naprawdę wielu widzów. Jak myślisz, czy obecnie, w dobie Internetu i wirtualnych spotkań towarzyskich kino w tak małym mieście jest potrzebne i utrzymałoby się?
Moim zdaniem w Mińsku jest zdecydowanie za mało miejsc, w których można spędzić ciekawie czas, a kino, jeśli byłoby zrobione z pomysłem, z pewnością ożywiłoby się. Fajnie, gdyby nie byłby to multipleks, na który za pewne nie stać miasta, ale też nie kino studyjne jak Muranów. Najlepiej coś z pogranicza tego i tego. Uważam, że utrzymałoby się w dobie Internetu i dostępu nawet do nowych filmów, gdyby funkcjonowałoby to jako miejsce spotkań towarzyskich. Przydałaby się jakaś kawiarenka, różne kąciki, wszystko poozdabiane klapsami filmowymi, plakatami, filmami DVD i VHS dla ozdoby. A co najważniejsze, sądzę, że jeśli nawet Mrozy mają kino, to już Mińsk z całą pewnością powinien mieć!

Rzeczywiście, jest to ciekawy zamysł. Może opowiesz nam o filmie, który obejrzałaś w Światowidzie i utkwił Tobie w pamięci?
Są takie dwa filmy. Pierwszym był ,,Next”. Jego projekcję oglądaliśmy po jednej z lekcji filmowych, które swego czasu odbywały się w Światowidzie. Drugim była ,,Alicja w Krainie Czarów”, ostatni (swoją drogą jeden z moich ulubionych) film, jaki obejrzałam w Światowidzie.

Czemu to właśnie on najbardziej zapadł Tobie w pamięci? O czym on jest?
,,Alicję” zapamiętałam właśnie po tym, że był to ostatni film, jaki obejrzałam w Światowidzie. Udało mi się wtedy zorganizować całkiem sporą grupę koleżanek, które poszły razem ze mną. ,,Alicja w Krainie Czarów” to film iście bajkowy, świetna ekranizacja przygód głównej bohaterki książki Lewisa Carrolla. Grało w nim wielu aktorów, których uwielbiałam (i wciąż uwielbiam) oraz podziw budzi fakt, że 90% tego, co było widać na ekranie zostało zrealizowane wyłącznie przy użyciu technik komputerowych. Ta ciekawostka sprawiła, że wybrałam się wtedy do kina z jeszcze większą ochotą i zaciekawieniem.

Jak na niego trafiłaś? Czy był to przypadek? Ile razy już go oglądałaś?
Zapowiedzi filmowych w telewizji i Internecie nie dało się przeoczyć-przykuwały wzrok i rozbudzały ciekawość do tego stopnia, że nie dało się ich zignorować, kiedy już leciały. To one podsycały płomień zainteresowania, który skutkował tym, że wybrałam się do kina. Ten film widziałam już wiele razy, ale zawsze wracam do niego raz na kilka miesięcy, w chwilach, kiedy odczuwam potrzebę, aby w moim życiu zagościła odrobina magii i nieskrępowanej fantazji. W końcu głównym przesłaniem tego filmu jest to, by nie bać się marzyć.

Zawsze oglądanie tego filmu jest dla Ciebie pewnym doznaniem czy czasami oglądasz go ,,tak po prostu”?
Zazwyczaj oglądam go ,,dla wewnętrznego spełnienia” (śmiech), ale przyznam, że ostatnio obejrzałam go, skupiając się na faktach. Teraz, kiedy w kinach po 6 latach od premiery pierwszej części przygód Alicji zagościł sequel (,,Alicja po drugiej stronie lustra”) potrzebowałam odświeżenia sobie faktów.

A co sądzisz o tym, aby kino w Mińsku nie było tylko miejscem seansów, ale także miejscem kultu dziesiątej muzy, gdzie mogłyby być filmowe kółka, różne spotkania…
Tak! Uważam, że byłby to świetny pomysł, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że zajęcia filmowe z reguły są drogie, a większość filmowych szkół to szkoły prywatne. Film stał się najważniejszą ze wszystkich sztuk, co zauważył nawet Lenin, szerząc swoją propagandę właśnie poprzez kino. Każdy bez wyjątku ogląda filmy. Lepsze, gorsze, komercyjne, offowe, komedie, oscarowe- ale każdy, w przeciwieństwie do np. miłośników malarstwa, którzy są mniejszością w społeczeństwie. Nie ma silniejszego przekazu niż obraz. W kinie mogłaby być jedna sala, dosyć duża, gdzie stałyby kamery, komputery do montażu, ekrany, stoliki do dyskusji. Z tego co mi wiadomo, nawet podczas matury można odnosić się do filmów, więc ta sztuka nigdy nie przestanie być w modzie. To tak jak z dżinsami (śmiech).

Też jako uczestniczka projektu filmowego mam taką nadzieję. Dziękuję za wywiad.
Wywiad przeprowadziła Kalina 



Wspomnienie Urszuli  związane z kinem

Były trzy kina w Mińsku w ogóle, ale jedno to było takie okazjonalne. Nazywało się Kino Mazowsze i było w klubie oficerskim na Warszawskiej przy starym basenie. Drugie kino to było Kino Bałtyk, gdzie podobno biegały szczury, ale ja żadnego nie spotkałam szczerze powiedziawszy. Filmy były jakie były, jakie wyświetlali takie oglądaliśmy. Chodziło się wtedy do kina, a nie na film. I trzecie kino to był Światowid, ale dosyć późno, już w średniej szkole byłam, gdy je otworzyli. Zawsze w poniedziałki był nowy film, wtedy to nam się wydawało takie nowoczesne, wiesz. Bardzo często były rosyjskie filmy, i ponieważ nikt nie chciał na nie chodzić, to się szkołą szło. Najczęściej się na nich spało…
Wysłuchała: Aleksandra 




Naszą inicjatywę „Prywatna historia kina” wsparli też użytkownicy Internetu. Jak odpowiedzieli na pytania o ważne dla nich filmy?

Marta J. (31l.) – Na mnie wpłynął dawno temu „Przeminęło z wiatrem”. Scarlett O’Hara to moja idolka. Zawsze radziła sobie z przeciwnościami losu, nie poddawała się i walczyła do końca. Podobało mi się jej powiedzenie „pomyślę o tym jutro” przy problemach. Po przemyśleniu i ja zaczęłam tak postępować i, wbrew przysłowiowemu „co masz zrobić jutro - zrób dziś”, następnego dnia wpadam na lepsze rozwiązanie problemu. Polecam ten film wszystkim szukającym życiowego motta.

Monika J. (27l.) – Duże wrażenie zrobił na mnie film „Zielona mila” (książka również). Piękny film pokazujący całe spektrum emocji i ludzkich charakterów. Po obejrzeniu tej świetnej ekranizacji zaczęłam głębiej interpretować zachowania ludzkie. Teraz wiem, że wszystko ma swój skutek i przyczynę.

Kinga W. (35l.) Na mnie duże wrażenie zrobił film „Seksmisja”. Dzięki niemu upewniłam się, że świat bez mężczyzn nie ma sensu i zaczęłam bardziej doceniać swojego męża, synka, ojca. Zauważyłam też jak wiele niebezpiecznych zawodów wykonują mężczyźni i poświęcają się dla dobra nie tylko kobiet, ale ogółu.

Anna K. (25l.) Na mnie wpływa każdy film o tematyce wojennej. Zaczęłam od „Pianisty”, który według mnie doskonale wyczerpuje temat wojny i tamtych zdarzeń. Zwróciłam uwagę na ludzkie dramaty nie tylko w tamtym okresie, ale też tu i teraz; to wszystko ogromnie mnie wzrusza. Myślę też, że dzięki tym filmom temat śmierci nie jest dla mnie ciężki czy trudny do poruszenia. Film „Pianista” jest świetny jako uzupełnienie zdobytej wcześniej wiedzy.

Robert C. (19l.)Jako typowy gracz powiem, że podobał mi się film na podstawie gry „Need for Speed” o tym samym tytule. Jest tam mocno poruszona kwestia relacji międzyludzkich, długotrwałych przyjaźni i rywalizacji. Po wyjściu z kina od razu zadzwoniłem do przyjaciela, z którym dawno nie miałem kontaktu, by zaprosić go na wspólny wieczór przy konsoli.

Paulina B. (27l.)Myślę, że mogę tu podać przykład filmu „Zanim zasnę”. Główną bohaterką jest tam kobieta, która w wyniku wypadku codziennie budzi się nie pamiętając nic z ostatnich dwóch dekad. Bardzo zainteresowała mnie ta historia nie tylko pod względem dynamicznej fabuły, ale też sam wątek psychologiczny. Zainteresowałam się całą genezą choroby jaką jest amnezja i wiele się o niej dowiedziałam. Być może uda mi się wstąpić do wolontariatu udzielającego pomocy takim osobom.

Wojciech U. (25l.) –  Polecić mogę film „Forrest Gump”. Pokazana jest w nim historia chłopca z niskim ilorazem inteligencji, który mimo niedowładu kończyn staje się bohaterem wojny w Wietnamie. Mówi też o pokonywaniu własnych słabości, samozaparciu, doskonaleniu dobrych cech i nieprzejmowaniu się opinią społeczeństwa. Film dał mi wskazówkę jak stać się bardziej pewnym siebie, co za tym idzie – być lepszym człowiekiem, bardziej ludzkim. Myślę, że ten klasyczny film powinien znać każdy, bo każdy wyciągnie z niego coś dla siebie”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz