czwartek, 1 lutego 2018

                          Konkurs "Nakręć się!"

Zadaniem uczniów biorących udział w konkursie było - jak co roku-   przygotowanie krótkiej recenzji wybranego filmu z pakietu Filmoteka Szkolna,  ukazującej problemy poruszane w filmie z perspektywy nastoletniego człowieka. 
W tym roku szkolnym wysłaliśmy na konkurs 3 recenzje. Zachęcamy do przeczytania...

         Mateusz Gromulski, klasa I D LO


Kim jestem?

Czarno-białe ,,Gadające głowy" Krzysztofa Kieślowskiego z 1980 roku, tak dobrze pomagające  odczuć  współczesnemu człowiekowi klimat lat 80. XX wieku, skłaniają nas do refleksji nad kwestią własnej tożsamości.
 Aby ułatwić  bohaterom samoidentyfikację autor zadaje każdemu  cztery te same pytania: ,,kim ty jesteś?'', ,,w którym roku się urodziłeś?'', ,,czego byś chciał?'' oraz ,,co jest dla ciebie najważniejsze?''.  Film powstał na podstawie sondy ulicznej przeprowadzonej przez reżysera. W 1979 roku odbył on z Polakami serię wywiadów, w której zadawał respondentom powyższe pytania. Kieślowski wybrał 44 wypowiedzi, a osoby uporządkował chronologicznie według wieku.
Oglądając film możemy łatwo zauważyć jak dojrzałość wypowiedzi zmienia się wraz z wiekiem. Dziecko zapytane o to, czego by chciało, odpowiada : ,,Być samochodem,  Syrenką''. Dorosły natomiast mówi : ,,Chciałbym swojej rodzinie zapewnić skromny, lecz dostateczny byt''. Możemy również dostrzec, tak często zadręczającą nas, konieczność wyboru między ,,być'', a ,,mieć'', kiedy w jednej z wypowiedzi słyszymy pragnienie altruizmu i bezinteresowności w działaniach ludzi, a w drugiej chęć zdobycia stanowiska działacza gospodarczego. W wypowiedziach poruszona jest również kwestia odpowiedzialności, która dotyka każdego z nas. ,,Nie jestem jeszcze w pełni przygotowany do podjęcia jakichś poważniejszych decyzji'' – słyszymy od jednej z osób.
Uważam, że film ,,Gadające głowy'' pokazuje nam, jak ważne jest określenie siebie, wybranie preferowanych wartości, aby później, pod koniec życia, nie żałować tego, jak przez nie przeszliśmy. Szczególnie w wypowiedziach starszych osób słyszymy zdania, które w różny sposób podsumowują egzystencjalne doświadczenia. Możemy to dostrzec na przykładzie stwierdzenia : ,,całe życie dawałem, pracowałem na miarę mojego talentu, zdrowia''.
Każdy z nas powinien zadać sobie te cztery pytania. W dzisiejszym świecie, w którym wpływ na nasze poglądy chcą wywrzeć prasa, telewizja czy internet, musimy wiedzieć kim jesteśmy i czym się kierujemy. Człowiek bez tego ważnego fundamentu nie potrafi samodzielnie myśleć, pójdzie za tłumem, a na tym skorzystają ci, którzy pragną nie tylko władzy, ale także „rządu dusz”….




 Weronika Uścińska, klasa II D LO


                                                 Samotność

     „Wszystko może się przytrafić”… trudno mi nazwać ten film zwykłym dokumentem ze względu na jego wyjątkowość - mimo tego, że bohaterowie są prawdziwi tak samo jak ich historie, film skłania do uniwersalnych refleksji. Jest również nagrany w nietypowy sposób. Kręcono go z ukrycia, dzięki czemu wszystkie zachowania przed kamerą były szczere i niewymuszone. To zapewne bardzo ułatwiło pracę jedynemu aktorowi – sześcioletniemu Tomkowi, który w filmie gra główną rolę,  jeżdżąc  w parku na hulajnodze i świetnie się przy tym bawiąc.
Chłopiec spotyka tam wielu starszych ludzi, z którymi ma za zadanie porozmawiać. Zadaje na pozór proste pytania, które nabierają nowego znaczenia w chwili, kiedy trzeba na nie odpowiedzieć. Proste pytania wcale nie wiążą się z prostymi odpowiedziami i to jest niesamowite, dlatego że przypadkowi ludzie dzielą się z Tomkiem swoimi historiami, przeżyciami, często trudnymi. Przekazują mu cząstkę siebie. Mówią nieznajomemu chłopcu to, czego pewnie nie powiedzieliby nawet bliskim, bo czasem łatwiej jest powiedzieć coś obcej osobie. Przypuszczam,  że mały Tomek został ich powiernikiem ze względu na swój wiek. Dziecko kojarzy się z niewinnością i beztroską. Nie ocenia, ani nie poucza, po prostu słucha i tylko tyle wystarczy, by ktoś poczuł ulgę związaną ze zrzuceniem z siebie ciężaru problemów. Tomek wielu rzeczy nie rozumie, ale nie można go za to winić, skoro ma tylko sześć lat. Jego rozmówcy to rozumieją, a jeżeli trzeba coś wytłumaczyć, robią to z cierpliwością i spokojem. Wzruszające są momenty, kiedy chłopiec niesie słowa otuchy, może i nie zawsze trafne, ale jednak płynące prosto z serca.
W filmie najbardziej przygnębiające są sceny pokazujące ludzi,  do których Tomek dopiero podjedzie. Siedzą wtedy na ławce sami, zamyśleni i często smutni. To pokazuje jak bardzo są samotni i to właśnie samotność jest –według mnie-  najważniejszym problemem tego filmu . W obawie przed nią dużo ludzi boi się zestarzeć, ponieważ ostatni  okres życia niestety często jest z nią związany.  Myślę, że reżyser chciał pokazać  jak wygląda życie starszych ludzi i w jak dramatycznej sytuacji niektórzy mogą się znaleźć… z czego my, ludzie młodzi nie zdajemy sobie sprawy.  A być może przyglądając się bohaterom dokumentu patrzymy na nas samych w przyszłości - na ludzi, którzy mogliby być uosobieniem samotności ...
Jednakże nikomu tego nie życzę.



Kacper Ostrowski, klasa I D LO                                                      

                                                 Schody

      Jakiś czas temu ktoś opowiadał mi o filmie ze schodami, że jest dziwny i bardzo krótki. Zaintrygowany zacząłem szukać w naszej filmotece szkolnej tej pozycji i okazało się, że jest! Owszem ten film jest krótki, ale jak dużo może przekazać w swojej treści!
 W 1968 roku reżyser Stefan Schabenbeck we współpracy ze Studiem Małych Form Filmowych stworzyli Krótkometrażowy film animowany p.t. „Schody”. W 1969 roku na Krakowskim Festiwalu Filmowym został on nagrodzony Brązowym Lajkonikiem. Nic dziwnego, ponieważ nigdy nie widziałem filmu, który by był tak niezwykle alegoryczny.
     Już w  pierwszych sekundach filmu widzimy ludzika, człowieczka idącego gdzieś, ale nie wiadomo gdzie, samego. Pojawia się napis SCHODY. Słychać cichą i stonowaną muzykę. Ludzik patrzy, czyta, głowi się – nie wie, o co chodzi. Mija napis, idzie dalej i potyka się stopień schodów. Muszę dodać, że nie widać twarzy człowieczka. Wszystkie emocje, jakie przeżywa główny bohater są wyrażane przez ruchy i gesty całego ciała. Tak więc ludzik wchodzi na schody. Idzie. Początkowo jest zaintrygowany, zaciekawiony, pełen entuzjazmu i zapału, aby je pokonać. Schodów jest coraz więcej. Rozglądając się widzi, że schody rozciągają się poza horyzont, zasłaniają mu cały świat. Musi wybierać czy iść tymi, czy tamtymi schodami. Po jakimś czasie zaczyna być trochę zmęczony tą wędrówką lecz dąży nadal do celu, którym jest szczyt schodów. Po drodze upada  cztery razy, z czego każdy kolejny upadek jest coraz dotkliwszy i z każdego coraz trudniej jest mu się podnieść. Upadkom towarzyszy muzyka, w której słychać tony żałobne. Na sam koniec filmu ludzik wspina się już na czworaka. Mimo potwornego wysiłku jest zdeterminowany do osiągnięcia swojego celu. Gdy z ogromnym trudem wreszcie osiąga szczyt i… upada. Przez chwilkę leży na najwyższym stopniu , myślimy, że odpoczywa, ale …... No właśnie, co robi? Umiera? Podnosi się? Skacze z nich? Skacze z radości? Obejrzyjcie, to  dowiecie się, co się stało.
Co tak intryguje mnie w tym filmie? Czemu tysiące myśli i porównań przychodziło mi do głowy podczas jego oglądania? Bo schody w tym filmie są alegorią ludzkiego życia! Bo pokonywanie ich przez głównego bohatera to właśnie nasze ludzkie wybory. Bo czy nie jest tak, że wybór jednej drogi  pociąga za sobą  wybór kolejnej i kolejnej? Pociąga za sobą takie, a nie inne konsekwencje? Wspinanie się po stopniach to również wspinanie się po szczeblach życiowej kariery. I tak jak filmie „Schody” człowiek  jest tym coraz bardziej zmęczony. I co się wtedy dzieje z takim człowiekiem?
Bardzo podobał mi się ten króciutki filmik. Zmusza do przemyśleń na temat dążenia do celu, jest krótkim podsumowaniem życia i kariery człowieka, który być może chce za dużo, który nie widzi wokoło siebie nikogo i jest zupełnie sam…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz