wtorek, 29 kwietnia 2014

Recenzja filmu "Męska sprawa"

Autorem recenzji jest Damian Szubiński z klasy ID.


       To nie nasza sprawa?
(recenzja filmu „Męska sprawa”)

Film Sławomira Fabickiego pt. „Męska sprawa” został nakręcony w 2001 roku. Jest on krótką, bo niespełna trzydziestominutową opowieścią o dramatycznym losie trzynastoletniego chłopca. To film, który trzeba zobaczyć i nie tylko dlatego, że był nominowany do Oskara w kategorii „Najlepszy krótkometrażowy film fabularny”. Sławomir Fabicki porusza w nim problem dotyczący znęcania się nad dziećmi oraz poczucia wstydu u osób doświadczających przemocy w rodzinie.

Akcja tej etiudy filmowej rozgrywa się w ubogiej łódzkiej rodzinie o modelu 2+2. Ojciec, w którego rolę wcielił się Marek Bielecki, nie daje dobrego przykładu dzieciom. Ten były piłkarz-amator, bezrobotny mężczyzna potrafi jedynie leżeć w łóżku, pić i katować swojego starszego syna, Bartka (Bartosz Idczak). Matka (Katarzyna Bargiełowska) wobec krzywdy dziecka jest bezradna i niezdolna do działania niczym plastikowe lalki, których składaniem zarabia na życie. Zupełnie nie radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Nie tylko nie potrafi uchronić syna przed przemocą, ale nie chce nawet na nią patrzeć - wychodzi do kuchni, nie mogąc znieść krzywdy dziecka.

Główny bohater za wszelką cenę pragnie ukryć prawdę przed światem. Wstydzi się tego, co się dzieje w jego domu. Po męsku znosi wszystkie ciosy zadawane skórzanym pasem, a zarazem jak każde dziecko wierzy, że jego ojciec się zmieni, że któregoś dnia przestanie go bić, że nie będzie już dla niego katem.

Pomimo zła, które spotyka trzynastolatka w domu, a może właśnie na przekór problemom, stara się żyć normalnie. Jego pasją jest piłka nożna. Trenuje w szkolnej drużynie prowadzonej przez chorobliwie ambitnego trenera (Mariusz Jakus).To właśnie on informuje rodziców chłopca o jego umiejętnościach, zainteresowaniach i talencie sportowym. Jest to jedyny moment w całym filmie, kiedy ojciec okazuje odrobinę czułości synowi - poklepując go po ramieniu, mówi: „Moja krew”.

Bartek jest jednak gotów zrezygnować ze swojej sportowej kariery, po to, aby dalej ukrywać dramatyczną prawdę i chronić swojego oprawcę. Nie chce przebrać się w strój piłkarski, by trener nie ujrzał na jego ciele śladów po biciu. Ale skrzętnie skrywana prawda wychodzi na jaw. Nauczyciel wychowania fizycznego siłą zdziera z chłopca dres, a następnie sam wymierza sprawiedliwość ojcu - tyranowi.

Mimo iż film pokazuje jedynie trzy dni z życia Bartka, jest to wystarczający czas, aby bardzo dużo dowiedzieć się o dziecku i jego problemach. Widać jak na dłoni, że nastolatek to dobry i mądry chłopak. Kocha zwierzęta. Codziennie odwiedza w schronisku swojego ulubionego psa - Bukieta. Jest to bardzo stare i chore zwierzę, które wkrótce ma zostać uśpione. Nie ma już nawet siły jeść kanapek, które Bartek wykrada w szatni kolegom i przynosi przyjacielowi. Widać, że pies i chłopiec bardzo potrzebują miłości, uczucia i zrozumienia.  Zbliża ich do siebie nie tylko doznawana przemoc, ale także samotność pośród ludzi. Moją    uwagę w szczególności przykuła scena, kiedy Bartek i Bukiet siedzą za siatką w schronisku i patrzą wielkimi, smutnymi, wilgotnymi oczami w kamerę. Choć są to oczy dziecka i psa - to wyrażają te same emocje.

Istotną według mnie, choć słabo zarysowaną kwestią w filmie, jest religijność i głęboka wiara trzynastolatka. Na początku lekcji religii Bartek zawsze spogląda na obrazek w katechizmie, który przedstawia postać św. Franciszka. Mogłoby się wydawać, że to przypadek, nic nieznaczący szczegół, aczkolwiek patrząc na życie nastolatka z dystansu, można by pokusić się o stwierdzenie, iż chłopak właśnie z życia świętego czerpie siły na każdy dzień. Wiara daje mu odwagę i może być dla niego drogowskazem, którego nie otrzymał od rodziny.

Zapewne wśród widzów znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że z czarno-białego filmu „wieje nudą”, bo nie ma w nim żadnych efektów specjalnych. Jednakże u wrażliwego widza  wyciszony, aluzyjny sposób ukazania cierpienia Bartka, a także bezradności matki wywołują ogromne emocje. Ten krótki film z mistrzowską wręcz prostotą i pokazuje życie katowanego chłopca, który za wszelką cenę próbuje żyć normalnie, ciesząc się ze wspólnej zabawy na boisku, paląc
w szkolnej toalecie zakazanego papierosa czy poświęcając czas i uwagę przyjacielowi.

Etiuda mocno krytykuje świat dorosłych. Pokazuje, że zjawisko przemocy w rodzinie istnieje i nie wolno nam się oszukiwać, że nie ma takiego problemu. Historia Bartka jest pewnego rodzaju protestem przeciwko społecznej znieczulicy. Uświadamia, iż osoba doświadczona przemocą domową czuje się bardzo samotna, zraniona, bezradna, nie skarży się i często właśnie ta cisza jest wołaniem o pomoc. Film stawia trudne pytanie - jak skutecznie pomóc dzieciom doświadczającym każdego dnia przemocy w rodzinie? Co zrobić, żeby takich historii zdarzało się coraz mniej?

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz